Jaglane kluski z jabłkiem i cynamonem
18:07
Wczoraj zrobiłam sobie mały powrót do smaków dzieciństwa ...
tak powstały kładzione kluski w nieco "uzdrowionej", bezglutenowej wersji - z kaszy jaglanej i mąki kukurydzianej. Ciasto z początku może się trochę rozpadać, ale przy odpowiedniej ilości mąki nie musicie się o to martwić.
Świetnie smakują w towarzystwie twarożku posypane cynamonem i rodzynkami lub tradycyjnie - z masełkiem i cukrem. ;)
Składniki:
czas gotowania: 3-5 minut
na 3-4 porcje
- 100 g kaszy jaglanej
- opakowanie budyniu waniliowego (bez cukru)
- mąka kukurydziana
- 1 jajko
- 1 średniej wielkości jabłko
- cukier lub inne słodzidło
- cynamon
Przygotowanie:
Kaszę jaglaną prażymy w garnuszku, zalewamy szklanką wody i zagotowujemy. Gotujemy na małym ogniu do czasu, aż kasza wchłonie płyn. Dokładnie blendujemy. W razie potrzeby dodajemy odrobinę wody. Kaszę można ugotować dzień wcześniej, np. wieczorem. To znacznie skróci dalsze przygotowania.
Jabłko kroimy na pół, usuwamy gniazda nasienne i ścieramy na tarce o bardzo małych oczkach. Odciskamy z nadmiaru wody (np, przy pomocy sitka). Zblendowaną kaszę mieszamy w misce z jajkiem, startym jabłkiem, proszkiem budyniowym i cukrem (do smaku).
Dosypujemy kilka łyżek mąki, tak aby ciasto było dość zwarte, ale nie klejące. Teraz gotujemy kluski. Ja nabierałam porcje zwilżoną w wodzie łyżką i kładłam bezpośrednio na wrzątek. Gotowałam przez ok. 2-3 minut od wypłynięcia na powierzchnię.
Odcedziłam, poczekałam aż nieco ostygną, a potem zaserwowałam sobie z cynamonem, twarożkiem i rodzynkami. :)
Jabłko kroimy na pół, usuwamy gniazda nasienne i ścieramy na tarce o bardzo małych oczkach. Odciskamy z nadmiaru wody (np, przy pomocy sitka). Zblendowaną kaszę mieszamy w misce z jajkiem, startym jabłkiem, proszkiem budyniowym i cukrem (do smaku).
Dosypujemy kilka łyżek mąki, tak aby ciasto było dość zwarte, ale nie klejące. Teraz gotujemy kluski. Ja nabierałam porcje zwilżoną w wodzie łyżką i kładłam bezpośrednio na wrzątek. Gotowałam przez ok. 2-3 minut od wypłynięcia na powierzchnię.
Odcedziłam, poczekałam aż nieco ostygną, a potem zaserwowałam sobie z cynamonem, twarożkiem i rodzynkami. :)
0 komentarze