Naleśnik żytni z wegańskim kremem dyniowym
18:19Jesień trwa w najlepsze, a ja przenoszę ją z otoczenia na swój talerz. Powiem Wam, że dyni nie używam zbyt często w swojej kuchni, ale przekonując się do niej teraz, poprzez poznawanie smakowych i zdrowotnych walorów mogę stwierdzić tak: jak dobrze że jesteś, moja kulinarna inspiracjo!. Z dyni robi się kotleciki, zupy, kremy, a na słodko rozmaite babeczki, ciasteczka i serniczki. Jej wszechstronność to ogromny plus, ale i małe utrapienie dla osoby wiecznie niezdecydowanej (jak ja), która nigdy nie wie, co tak właściwie ma ochotę ugotować i zjeść, co będzie wystarczająco dobre by i tym razem stworzyć mały kuchenno-fotograficzny plan. Ale gdzieś, kiedyś, niedawno pojawiła się myśl, by stworzyć naleśniki w nieco innej odsłonie niż połączenie szpinaku i sera które darzę sympatią przeogromną. Samej gramatury i w ogóle przepisu na ciasto naleśnikowe nie podaję dlatego, że mi nigdy z żadnego przepisu nie wychodzą. Zawsze w trakcie smażenia muszę do ciasta a to dodać: jeszcze jedno jajko, a to jeszcze więcej mąki, a to jeszcze odrobinę wody i tłuszczu... wszystko też zależy od patelni, a z tym także bywa różnie. Także wierzę, że w naleśnikowej kwestii radzicie sobie znacznie lepiej niż ja. Od siebie mogę tylko dodać, że w moich, ledwie udanych plackach, w większości znajduje się mąka żytnia, więc weźcie to pod uwagę, bo nadaje sporo smaku!
Na zdjęciu mamy prawdziwą, karotenoidową ucztę dla kubków smakowych i ogólnego zdrowia całego organizmu. Użyta w dzisiejszym przepisie dynia stanowi jedno z głównych źródeł karotenoidów w naszej codziennej diecie. Oczywiście znajdziemy je również w innych warzywach i owocach zabarwionych na żółto czy pomarańczowo, a także w ciemnozielonych warzywach liściastych jak np. mój ulubiony szpinak. Należy przy okazji wspomnieć, że należą one do naturalnych przeciwutleniaczy i prekursorów witaminy A. Przeciwutleniacze to takie związki, które pozbywają się z naszego organizmu nadmiaru wolnych rodników, co w skrócie oznacza, że spowalniają procesy starzenia i przeciwdziałają powstawaniu wielu chorób, m.in. tak rozpowszechnionej dzisiaj miażdżycy, cukrzycy czy nowotworów. Witamina A natomiast odpowiada głównie za dobry wzrok i ogólną odporność organizmu.
To jak, przekonacie się? *wink*
Składniki:
na dyniowy farsz- dynia Hokkaido
- woreczek ryżu basmati
- kostka wędzonego tofu
- odrobina soku z cytryny
- kurkuma, sól, pieprz
- rukola
+ ulubione naleśniki, u mnie z tradycyjnego przepisu, pół na pół z mąki pszennej i żytniej
Przygotowanie:
Właściwie filozofii w tym żadnej. Z dyni oczywiście wcześniej robimy mus. Kroimy na dwie części, pozbywamy się miąższu i kroimy na mniejsze kawałki.
Później pieczemy przez jakieś 20-25 minut w temp. 200 stopni C.
Gdy zmięknie i ostygnie, blendujemy na gładki krem.
Ilość użytego przez Was kremu zależy od ilości użytych naleśników.
Ja swój farsz zrobiłam z połowy składników - połowy kremu, połowy ugotowanego ryżu i połowy kostki tofu. A jakąś 1/4 z tego wykorzystałam do jednego małego naleśnika wypełnionego po brzegi.
W każdym razie krem należy połączyć z ryżem i pokrojonym w kostkę tofu, skropić sokiem z cytryny i koniecznie doprawić, nie tylko solą i pieprzem, ale także obowiązkową kurkumą.
Następnie podgrzać naleśnika na patelni i podać ze świeżą rukolą. Gotowe.
1 komentarze
Smakowicie! :-)
OdpowiedzUsuń